piątek, 30 listopada 2012

Kus kus z wieprzowiną i warzywami

Ostatnimi czasy mieliśmy w mieszkaniu tydzień bez gazu. Z uwagi na to, że nasza kuchenka jak i piekarnik właśnie tego paliwa potrzebują do dawania z siebie mocy to wszyscy byliśmy zmuszeni radzić sobie inaczej.
Trzeba przyznać, że człowiek ma w sobie coś z papugi bo danie podpatrzyłam u kuzynki, która robiła je na wielkiej, elektrycznej patelni ( a w zasadzie urządzeniu do pieczenia pizzy, ale jako patelnia sprawdzało się rewelacyjnie ). Kuzynka jednak wraz z moim ( mam nadzieję ) przyszłym szwagrem nie żywią się niczym innym jak piersią z kurczaka. Ja do piersi nic nie mam ( prywatnie posiadam nawet dwie :P ), ale dobra świnka nie jest zła i jak trafia mi się przyzwoity kawałek to nie odmawiam. Tym bardziej, że obiadek konsumowany był przez mojego mężczyznę, który ostatnio pokazał mi, że zdecydowaną większość chłopów najbardziej cieszy karkówka i schabowy. Mój na szczęście lubi też warzywa więc coś zawsze idzie wymyślić :)

Skład ( na mniej więcej 6 średnich porcji ):

0,5 kg szynki lub łopatki wieprzowej
1 opakowanie kaszy kus kus
1-2 małe cukinie
1 duża cebyla
3-4 ząbki czosnku
gotowa mieszanka mrożonych warzyw najlepiej z groszkiem cukrowym, marchewką, brokułem, kukurydzą itp. - warzywa można również przygotować samemu np. 1-2 czerwone papryki, 2-3 marchewki, mały por, kukurydza lub groszek itp.
sól, pieprz, przyprawa do wieprzowiny, słodka i ostra papryka, tymianek, czosnek granulowany
opcjonalnie - pół szklanki czerwonego, wytrawnego wina

Przygotowanie:

Mięso kroimy na równe kawałki. Doprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem, czosnkiem granulowanym, papryką słodką i ostrą oraz jeśli macie i lubicie dowolną przyprawą do wieprzowiny. Ostawiamy, aby mięso przeszło ( ja preferuję na całą noc ).
Na patelnię z rozgrzaną, niewielką ilością oleju wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i szklimy. Następnie dodajemy mięso i obsmażamy z każdej strony, podlewając w trakcie winem. Gdy mięso będzie już na wpół usmażone dodajemy mrożoną mieszankę warzyw, pokrojoną cukinię, przeciśnięty przez praskę czosnek, posypujemy solą/vegetą według uznania i dusimy ( najlepiej pod przykryciem ), aż warzywa będą miękkie.
W międzyczasie przyrządzamy kus kus zgodnie z instrukcją umieszczoną na opakowaniu.
Gdy mięso i warzywa będą już gotowe, dodajemy kus kus i smażymy razem jeszcze dosłownie minutę.

Jest to poręczne danie, które można podciągnąć pod "jednogarnkowce". Dobrze smakuje również na drugi czy trzeci dzień ( oczywiście przechowywane w lodówce ).

Kaczka

czwartek, 29 listopada 2012

Placki z kurczakiem i warzywami tzw. placki Trześniewskiej :)

W zasadzie to danie powinno nosić w tej chwili nazwę " placki Czesława" ponieważ tak ochrzciliśmy naszą, biedną Trześniewską. Gdy pierwszy raz robiła te placki w naszej studenckiej kuchni to razem z Zającem siedziałyśmy z rozdziawionymi gębami i zachodziłyśmy w głowę - dlaczego my same na to nie wpadłyśmy ? Potem po serii ukłonów i podziękowań wrąbałyśmy po placku i od tej pory już wiedziałyśmy, że żadna impreza nie może się bez nich odbyć.
Przepis jest lekko przeze mnie zmieniony bo zachciało mi się dodać do nich cukinii, jednak jeśli jakiegoś składnika nie lubicie to spokojnie możecie go z dania wyeliminować :)

Skład:

1 duża pierś z kurczaka
1 duża, czerwona papryka
1 duża cebula
1/2 kg pieczarek
1-2 małe cukinie ( w zależności od preferencji )
3-4 ząbki czosnku
ok. 1,5 szkl. mąki ziemniaczanej
4-5 jajek
sól, pieprz, słodka i ostra papryka, przyprawa do kurczaka, zioła prowansalskie, przyprawa uniwersalna typu vegeta
olej do smażenia

Przygotowanie:

Pierś kroimy na dość drobną kostkę, doprawiamy go przyprawą do kurczaka i ewentualnie solą lub pieprzem i odstawiamy najlepiej chociaż na godzinkę, aby przeszedł smakiem. Pieczarki kroimy w plasterki i podduszamy na patelni, aby lekko zmiękły. Cebulę kroimy w grubszą kostkę i również szklimy. Podobnie możemy postąpić z papryką i cukinią - pokroić w kostkę i podsmażyć jednak nie jest to konieczne.
Kurczaka mieszamy z pieczarkami, cebulą, cukinią i papryką. Przeciskamy przez praskę czosnek. Wbijamy jajka i dodajemy mąkę ziemniaczaną. Całość mieszamy, tak aby uzyskać dość gęstą masę ( jeśli mąki będzie za mało to można jeszcze trochę dosypać ).
Masę doprawiamy obficie pieprzem, dodajemy szczyptę słodkiej i ostrej papryki, zioła prowansalskie i ok. 1 łyżki stołowej vegety.
Na rozgrzanym oleju smażymy placki z dwóch stron na złocisty kolor.

Placki zwane dawniej " medalionami " smakują świetnie na zimno jak i na gorąco. Są świetne solo jak również z grzankami lub pieczonymi ziemniakami. Pasuje do nic dip pomidorowy bądź czosnkowy, ja jednak najlepiej lubię rozkoszować się ich smakiem bez zbędnych dodatków.

Kaczka


wtorek, 27 listopada 2012

Klasyczna szarlotka

Dziwnym trafem znaczna część wszystkich wypieków na naszym blogu to jabłkowe specjały, ale klasyczna szarlotka jeszcze nie doczekała się swojej prezentacji - do dzisiaj. W końcu w naszym duecie to ja jestem zdecydowanym łasuchem :D
Jakoś tak nic nie poradzę na to, że uwielbiam słodycze z jabłkami. Od drożdżówek, na ciastach skończywszy.
Czym różni się szarlotka od jabłecznika ? Długo to pytanie pozostawało dla mnie bez odpowiedzi, jednak tak jak już kiedyś pisałam, zostałam oświecona. Jabłecznik to ciasto pieczone z surowymi jabłkami, do szarlotki zaś jabłka uprzednio przeduszamy. Ot cały sekret ! Bez zbędnego przynudzania przepis wygląda tak:

Skład:

Na kruche ciasto:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 3 żółtka
- 3 łyżki gęstej śmietany
- 3/4 szklanki cukru
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 1 łyżeczka proszku do pieczenie
- 250 g masła lub margaryny

Na nadzienie:
- 1 - 1,5 kg jabłek najlepiej różnych gatunków
- pół szklanki wody
- pół szklanki cukru
- 2-3 łyżeczki cukry waniliowego
- 1 łyżka cynamonu
- 1-1,5 paczki galaretki np. cytrynowej lub brzoskwiniowej
- sok z 1 cytryny lub pół łyżeczki kwasku cytrynowego

Przygotowanie:

Mąkę przesiewamy i łączymy z cukrem, cukrem waniliowym i proszkiem do pieczenia. Następnie robimy dołek, dodajemy żółtka, śmietanę i margarynę. Wszystkie składniki dokładnie siekamy. Pisałam już kiedyś o tym, ale jeszcze przypomnę. Dzięki siekaniu wtłaczamy do ciasta powietrze ( a przy ugniataniu wypychamy ). Dzięki przestrzeniom wypełnionym powietrzem ciasto pozostaje lekkie i kruche, nie zaś twarde i gliniaste.
Gdy składniki utworzą jednolity proszek, szybko je zagniatamy. Z kuli ciasta odkrawamy niewielki kawałek ( jak na zdjęciu ), który posłuży nam do zrobienia pasków na wierzchu ciasta. Ciasto wkładamy do lodówki i chłodzimy przynajmniej godzinę.



Jabłka obieramy ze skórki, wydrążamy gniazda nasienne i kroimy w grubą kostkę. Do garnka wlewamy wodę, gdy się zagotuje wrzucamy jabłka, dodajemy cukier, cukier waniliowy i dusimy aż jabłka zmiękną. Pod koniec duszenia dodajemy cynamon, sok z cytryny ( bądź kwasek cytrynowy ) i galaretki. Jeśli okażą się być mało słodkie to doprawiamy do smaku jednak w galaretkach też jest cukier, więc dodawajcie z rozwagą.



Na blachę wykładamy większą część ciasta i nakłuwamy widelcem. Podpiekamy ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. W międzyczasie mniejszą część ciasta wałkujemy na placek podsypując mąką, aby się nie przyklejał do wałka i tniemy na paski o szerokości ok. 1,5 - 2 cm. Gdy spód będzie już podpieczony, wykładamy na niego jabłka i na wierzchu układamy paski ciasta.
Pieczemy jeszcze ok. 45-50 minut w temp 180 stopni C.



Kaczka

poniedziałek, 26 listopada 2012

Szynka pieczona z warzywami

O! To jest dobry pomysł na danie, które robi się samo w momencie, gdy my się wypiękniamy. Można przygotować sobie wcześniej, a później wstawić tylko do piekarnika i iść malować paznokcie czy robić makijaż. Jest mięsko, jest warzywko, no może jeszcze jakiś sosik by się przydał. Ja poleciałam gotowym sosem włoskim, ale na pewno i czosnkowy i jaki tam lubicie, by się nadał. Na zdjęciach go nie ma, bo wylaniem sosu z pojemniczka nie ma co się chwalić.
Skład:
kawał wieprzka (np. 0,5 kg szynki)
4 ziemniaki
2 marchewki
kawałek pora
ząbek czosnku
1 łyżeczka majeranku, a może nawet 2
1-2 łyżeczki tymianku
2 łyżki oleju

Wykonanie:
Mięsko nacieramy majerankiem i pokrojonym w plasterki czosnkiem. Miło by było, gdyby w tej marynacie mogło chociaż trochę postać. Warzywa obieramy, a następnie kroimy jak nam się podoba. U mnie ziemniaki w ósemki, marchewka i por w plasterki. Z tymianku i oleju przygotowujemy marynatę i polewamy warzywa. Mięso kładziemy na środku naczynia żaroodpornego, dookoła układamy warzywa. Pieczemy około godzinę w 200C pod przykryciem. 


Zając

piątek, 23 listopada 2012

Mega aromatyczny kurczak tikka masala

Nasze przepisy na blogu są trochę jak my. Jedna czarna, kręcona, niska, a druga ruda, prosta i ..... też niska :) No i tak też jest z naszym gotowaniem. Czasami mamy smaka na podobne rzeczy, a ostatnio gotujemy zupełnie różnie. Kaczka ostatnio was raczyła swojskim jedzonkiem niczym w mamusinej kuchni, a ja dzisiaj dam wam przepis na danie prosto z indyjskiej restauracji. Dawno nie byłam tak dumna z czegoś co ugotowałam. Po raz pierwszy robiłam sama to danie, więc może idealne nie było, ale smak był baaaardzo zbliżony do tego co kiedyś jadłam. Za kilkanaście złotych można zrobić w domu coś, co w restauracji kosztuje straszne pieniądze. Mam słabość do jedzenia "na mieście", dwa razy trafiłam do indyjskiej restauracji i dwa razy mój portfel porządnie to odczuł.
 Skład:

kurczak tikka:
podwójna pierść z kurczaka
4 łyżki jogurtu naturalnego
sok z połowy limonki (ewentualnie cytryny)
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka kminu rzymskiego (cuminu)
1 łyżeczka ostrej papryki
chili
olej do smażenia

sos masala:
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1 łyżeczka kminu rzymskiego (cuminu)
liść laurowy
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta cynamonu
500 g (kartonik) przecieru pomidorowego
200 g śmietany
2 łyżki masła
olej do smażenia

Wykonanie:
Kurczaka kroimy w kostkę lub paski, a z pozostałych składników przygotowujemy marynatę. Tradycyjnie jest to danie bardzo pikantne jak na przeciętny europejski język, ale możemy wyregulować ostrość dodając mniej chili. Odstawiamy na min. 20 min. Smażymy.

Cebulę kroimy drobniutko (ja pokroiłam w piórka, ale uważam że jednak powinna być drobniej pokroijona) i podsmażamy na oleju na złoty kolor. Pod koniec na minutę dodajemy imbir i czosnek. Zalewamy przecierem pomidorowym, dodajemy przyprawy. na wolnym ogniu dusimy kilka minut aby pomidory nabrały smaku. Nstępnie wrzucamy mięso, gotujemy 5 min. Na koniec dodajemy śmietanę i masło, gotujemy jeszcze dosłownie chwilkę (minutę, może dwie).
Podajemy z ryżem.

Zając

środa, 21 listopada 2012

Kluski śląski - niezawodne :)

Jako dziecko ich nie znosiłam, ale wiem już dlaczego. Zwykle były lekko gumiaste i twarde. Żułam je i żułam i czekałam na wybawienie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze w czym tkwił problem, teraz to już żadna tajemnica - za dużo mąki. Jak jednak ucelować ile tej mąki faktycznie potrzebujemy ? Otóż starym, ale sprawdzonym sposobem jest proporcja 4 do 1, czyli na 4 części ugotowanych ziemniaków dajemy 1 część mąki ziemniaczanej, ale po kolei...



Skład:

ziemniaki ugotowane w osolonym wrzątku, np 1 kg
mąka ziemniaczana
2 jajka

Przygotowanie:

Ugotowane i co najważniejsze GORĄCE ziemniaki przeciskamy przez praską lub mielimy w maszynce. Ja przeciskam przez praskę dwukrotnie.
Lekko ugniatamy w misce ( tak jak na zdjęciu ), " na oko " dzielimy na 4 części, jedną część wyciągamy i układamy na pozostałych ziemniakach, zaś do pustego dołka wsypujemy mąkę ziemniaczaną na równo z ziemniakami z pozostałych części. Wbijamy jajka i wszystko dokładnie mieszamy, a następnie wyrabiamy dłońmi. Z masy formujemy kuleczki i robimy w nich dziurkę - dziurka być musi, aby sosik miał się gdzie zbierać :D Kluski wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy, aż wypłyną na powierzchnię. Hartujemy wlewając szklankę zimnej wody i wyławiamy. Z resztą ciasta postępujemy tak samo, aż wyrobimy całość.
Kluski są szczególnie fajną sprawą na wszelkie święta i uroczystości gdyż spokojnie można przygotować je dzień wcześniej i przechować w lodówce. Następnie wkładamy je do gorącej wody, w której się zagrzeją ( nie gotujemy ponownie).
Świetnie smakują z gulaszem i wszelkimi, mięsnymi sosami :)

Kaczka

wtorek, 20 listopada 2012

Krokiety z kapustą i mięsem

W panierce
Wiem, że nie powinnam czegoś takiego pisać, ale no historia krokietowa w moim przypadku jest jaka jest i nie będę czarować, że jest inaczej bo Dulszczyzny to ja nie znoszę.
W moim domu krokietów się nie jadało.
Wersja oficjalna: mama nie lubi.
Wersja nieoficjalna: mama nie umie smażyć naleśników :D
Tym sposobem to co u innych jadane jest całkiem często, dla mnie było przyjemnością zarezerwowaną tylko na specjalne okazje, gdy gościłam u kogoś kto te cholerne krokiety robił :)
Sprawa zmieniła się nieco za sprawą mojego byłego chłopaka, a w zasadzie jego mamy. Babka gotowała naprawdę świetnie, a jej dżemy... mmmmm.... poezja, Zając coś o tym wie, bo jak się podłączył do brzoskwiniowego to oddać nie chciał :D Jako że byłam podobno lubiana to na moje specjalne życzenie były robione krokiety, barszczyk czerwony i miodowiec ( takie pycha ciasto z kremem ). Przyznam, że nawet teraz jak to wspominam to jest mi naprawdę bardzo miło i, że tak powiem " ze smakiem " :)

Krokiety są również wspaniałym sposobem na wykorzystanie mięsa z zupy, którego nie mamy zamiaru konsumować w takiej formie. Wystarczy oddzielić od kości i zamrozić. Po uzbieraniu kilku paczuszek jest jak znalazł :)

Skład:

FARSZ
Składu na naleśniki podawać raczej nie będę bo każdy robi według uznania.
Jeśli nie wie jak, to zapraszam tutaj KLIK - szczegółowy opis przyrządzenia naleśników.

Na farsz:

0,5 kg gotowanego, dowolnego mięsa ( drobiowe, wołowe - może być mix i może być z rosołu )
3-4 gotowane marchewki
2-3 gotowane pietruszki
0,5 kg kiszonej kapusty
2-3 jajka
1 duża cebula
sól, pieprz do smaku

Jeśli preferujecie panierowane krokiety to dodatkowo 2 jajka, bułka tarta i oczywiście olej do smażenia.

Przygotowanie:

Najpierw smażymy sobie stertę naleśników, mi z  przepisu podanego wyżej wyszło 17 sztuk.
Kapustę kiszoną wrzucamy na niewielką ilość wrzątku i gotujemy ok. 20 minut do miękkości. Nie płuczę jej uprzednio ponieważ zależy mi na tym aby zachowała swój lekko kwaskowy smak.
Kapustę studzimy, a następnie mocno odciskamy z wody. Najlepiej biorąc porcję w dłonie i gniotąc ile wlezie. Cebulę kroimy niedbale w krązki i szklimy na patelni.
Ugotowane mięso, odciśniętą kapustę, marchew, pietruszkę i cebulę mielimy w maszynce. Zmieloną masę dokładnie mieszamy, dodajemy jajka, solimy i obficie pieprzymy. Pieprz jest bardzo ważny i naprawdę go nie żałujcie ponieważ delikatne krokiety są jakieś, takie bezpłciowe.
Całą masę najlepiej wyrabiać rękami. Gdy jest już gotowa, bierzemy naleśnik, nakładamy na niego ( najlepiej przy jednym brzegu ) sporą porcję farszu, brzegi zawijamy do środka i rolujemy całego krokieta. Wszystko pokazane jest na zdjęciach poniżej.



Dlaczego farsz z jednego boku, a nie po całym krokiecie ? Tak jest bezpieczniejszy i nie ucieka żadną ze stron.
Jeśli lubicie krokiety w panierce to każdego z nich zanurzamy w rozmąconym jajku, obtaczamy w bułce i smażymy na wolnym ogniu na złocisty kolor.
Ja osobiście wolę krokiety bez panierki. Przypieczony naleśnik jest równie smaczny, chrupiący i nieco mniej kaloryczny :)

BEZ PANIERKI
Krokiety najlepiej smakują mi z czerwonym barszczykiem. Jest to jednak na tyle uniwersalna potrawa, że można nafaszerować wieloma innymi smakołykami, które diametralnie zmienią ich oblicze.



Pozdrawiam !
Kaczka

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozgrzewająca i poprawiająca humor zupa cebulowa

Może jakiś mężczyzna wytłumaczy mi jak to z wami jest? Wraca chłop z pracy, mówi że zmęczony, że nie ma siły i z nadzieją w oczach pyta czy nie odpuścimy sobie dzisiejszych zajęć z tańca? Łaskawie zgadzam się i co? I chłop nagle odzyskuje energię, skacze, tańczy, śpiewa, że poskromić go trudno. Może to ta zupa z alkoholem tak go rozruszała?

Przepis zaczerpnęłam z bloga Old White Table, a tam zaś trafił STĄD.

Składniki:
900 g cebuli
2 łyżki masła
2 łyżki oliwy
250 ml białego wytrawnego wina
1 litr bulionu wołowego (lub mniej jeśli chcemy aby zupa była gęstsza)
60 ml koniaku, brandy lub sherry
sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Dodatkowo:
bagietka,
masło
starty żółty ser
tymianek

Wykonanie:
Cebulę obrać, przekroić wzdłuż na pół i posiekać w poprzek na półplasterki grubości ok. 1,5-2 mm. W dużym i szerokim garnku roztopić masło z oliwą. Ustawić ogień na średni, dodać cebulę. Mieszając smażyć na średnim ogniu przez minimum 1/2 godziny aż cebula będzie skarmelizowana (w kolorze mlecznej czekolady).
Zwiększyć ogień, wlać wino i wymieszać cebulę drewnianą łyżką, zeskrobać z dna garnka drobne przyrumienienia. Gotować przez 3 minuty następnie dodać wrzący bulion i gotować na małym ogniu pod przykryciem przez około 1/2 godziny. Zupę doprawić solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Dodać brandy i jeszcze chwilę pogotować.
Piekarnik rozgrzać, bagietkę pokroić na kromeczki, posmarować masłem, posypać serem  i tymiankiem. Piec aż ser się stopi i podać do zupy.

Zając

niedziela, 18 listopada 2012

Niekulinarne słów kilka o konkursach i filmach "Atlas chmur" i "Operacja Argo"


Do napisania tego posta skłoniła mnie moja wrodzona zdolność do wygrywania biletów na pokazy przedpremierowe (raz nawet premiera polskiego filmu mi się trafiła). Jeśli nigdy w życiu nie udało Wam się nic wygrać mam radę: znajdźcie sobie swoją dziedzinę, swoje konkursy, w których nie bierze udziału cały naród (kumulacja 50-milionów w lotto odpada), a na pewno Wam się w końcu uda! Kaczka doszła do perfekcji i wygrywaniu kosmetyków, a ja biletów do kina :D Niewątpliwie pomaga mi w tym fakt, że mieszkam w Stolicy, ponieważ znaczna część konkursów oferuje bilety do kin w tym zacnym mieście.

Źródło plakatów: filmweb.pl




Kaczka jakiś czas temu wspominała o tym, że idziemy na "Atlas chmur". Byłyśmy, zobaczyłyśmy, no to może pochwalimy się naszymi odczuciami. Kaczka o swoich wrażenia napisała TUTAJ, gdzieś między odcieniem a pędzelkiem lakieru, którym pomalowała paznokcie do kina :) Ja w zasadzie się z nią zgadzam. Film wzbudził w nas mieszane uczucia. Pomysł ciekawy, skłania do refleksji, wywołuje dyskusję co jest niewątpliwym sukcesem twórców. Dość długo po wyjściu z kina rozmawialiśmy o obejrzanym filmie. Wykonanie iście hollywoodzkie, eleganckie wybuchy, widoczki i taki tam. Film trwał bite 3 godziny, ale były i momenty wzruszające i wywołujące salwy śmiechu. Mnie mimo obfitości i różnorodności odczuć nie zachwycił, ale mojego Narzeczonego już tak.

Do polskich kin wchodzi 23 listopada, więc zachęcam do obejrzenia i podzielenia się swoją opinią.


Kolejny film, który miałam okazję ostatnio obejrzeć to "Operacja Argo". Przyznam szczerze, że w tym konkursie wzięłam udział zupełnie w ciemno, nie sprawdzając co to za film. Tytuł mi nic nie mówił i dopiero jak dostałam odpowiedź, że bilety są moje to spojrzałam, że to dramat i to oparty na faktach. Początek intrygujący, rozwinięcie ciekawe i zakończenie trzymające w napięciu. Wszystko tak jak być powinno. Nawet przez minutę się nie nudziłam. Film trzyma w niesamowitym napięciu, człowiek siedzi w fotelu i trzyma kciuki za bohaterów. Mimo, że to również produkcja prosto z Hollywood to pozbawiona jest efekciarskich scen. Serdecznie polecam!
Polska premiera planowana jest na 30 listopada. Zobaczcie, napiszcie jak Wam się podobało.


Zając

wtorek, 13 listopada 2012

Kaszak, czyli ciasto z kaszy manny bez pieczenia - nie zgadniecie, że to kasza ! :)

To było moje ulubione ciasto dzieciństwa ( choć kaszy nie cierpiałam ), a zarazem jedyne, które umiała robić moja mamuśka :D Taaaaak, zanim ja przejęłam pałeczkę to mistrzem wypieków w moim domu bezapelacyjnie był tata. Mama nadal nie umie uruchomić piekarnika - przynajmniej taka jest oficjalna wersja :P
Gdy mama zrezygnowała z przyrządzania jakichkolwiek słodkości to deser na wiele lat został przeze mnie zapomniany. Olśniło mnie dopiero jakiś czas temu, zaczęłam grzebać zarówno w domowym zeszycie z przepisami jak i w internecie aby znaleźć jak to się robiło. Ciasto okazało się być banalnie proste, a w dodatku tak pyszne, że znów mam ochotę przyrządzać je niemal co tydzień.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że każdy, kto nigdy wcześniej nie miał styczności z tym deserem, nie ma pojęcia co to ! Ser, krem, budyń ? Co to jest? Gdy odpowiadam, że kasza manna to patrzą na mnie z niedowierzaniem. Tak proszę Państwa - kasza może być pyszna :D

* Tak na marginesie - dopełniacz od słowa "manna" to "manny", a nie "mannej" :)

Skład:

1 litr mleka
1 kostka masła lub margaryny
3/4 szklanki cukru
1 szklanka kaszy manny
1 cukier waniliowy
herbatniki - ilość zależna od blachy, jak macie wenę to obliczcie pole powierzchni, jak nie to wagowo wychodzi ok. 300 g herbatników
polewa czekoladowa - idealny przepis TUTAJ
wiórki kokosowe

Przygotowanie:

Spód blachy wykładamy herbatnikami. Do garnka wlewamy mleko, dodajemy masło bądź margarynę, cukier i cukier waniliowy. Całość grzejemy na niezbyt dużym ogniu aby tłuszcz i cukier się rozpuściły. Gdy mleko będzie bardzo gorące ( tuż przed zagotowaniem ) dodajemy kaszę i cały czas mieszamy. Kasza stopniowo zacznie gęstnieć więc musimy uzbroić się w cierpliwość - czasami aż ręka boli :) Masę trzymamy na gazie ok. 3 minut nie dopuszczając do przypalenia. Gorącą wykładamy na herbatniki i przykrywamy drugą warstwą herbatników lekko przygniatając. Przygotowujemy polewę - przepis TUTAJ. Ciepłą polewą oblewamy ciasto. Gdy lekko stężeje posypujemy herbatnikami i odstawiamy aby ciasto ostygło i zastygło :D

Dobra rada :

Do kaszy można dodać również kakao - wtedy otrzymamy czekoladowego kaszaka. Deser dobrze jest trzymać w chłodnym miejscu. Jeśli w lodówce to na najwyższej półce, aby nie było zbyt mocno oziębione. Wtedy robi się twarde i gumiaste.

Kaczka



poniedziałek, 12 listopada 2012

Polewa czekoladowa idealna !

W weekend nareszcie udało mi się coś co z reguły kompletnie mi nie wychodziło. Odkryłam sekret udanej polewy czekoladowej. Otóż chodzi o temperaturę ! Absolutnie nie wolno doprowadzić masła czy margaryny do wrzenia. Ale o tym za chwilkę :) W każdym razie polewa wyszła jednolita, bez grudek czy rozwarstwienia, o idealnej konsystencji nadającej się do oblania ciasta, do tego pięknie zastygła na cieście i nie zrobiła się matowa. Połysk polewy zawdzięczamy żelatynie. Czuję, że na Boże Narodzenie wszystkie ciasta będą w polewie czekoladowej :D

Skład:

125 g masła lub margaryny
pół szklanki cukru pudru
2-3 łyżki mleka
4-5 łyżek kakao
1 łyżeczka żelatyny
2-3 łyżki wrzątku

Przygotowanie:

Masło bądź margarynę wkładamy do rondelka i topimy na bardzo wolnym ogniu, gdy połowa będzie już stopiona to zdejmujemy z palnika i pozostawiamy na chwilę, aby tłuszcz rozpuścił się we własnej kąpieli ( można pomóc sobie mieszając ). W międzyczasie rozpuszczamy żelatynę we wrzątku. Następnie znów ustawiamy rondelek na bardzo wolnym ogniu, wsypujemy cukier puder i wlewamy mleko. Wszystko dokładnie mieszamy najlepiej trzepaczką rózgową, aż utworzy się jednolita masa ( dosłownie ok. minutę ). Zdejmujemy z ognia, dosypujemy kakao i wlewamy rozpuszczoną żelatynę. Mieszamy aż składniki się połączą.
Gotową polewą możemy oblać dowolne ciasto bądź maczać w niej kawałki owoców.
Rzadko jestem w 100 % zadowolona z tego co ugotowałam bo mam manię perfekcji - polewa jednak spełniała moje wszelkie oczekiwania :)


Kaczka

sobota, 10 listopada 2012

Barszcz czerwony czysty - do krokietów, pierogów czy pasztecików

Nie bardzo lubię pisać przepisy na zupy ponieważ zwykłam robić je na oko. Pisanie bloga mobilizuje mnie jednak do bardziej uważnego odmierzania składników. Dzisiejsze danie tylko w wersji bez wywaru mięsnego większość z nas będzie spożywało już za nieco ponad miesiąc. Myślę, że do tego czasu naskrobię również przepis na postną wersję barszczu czerwonego. Na razie możemy jednak korzystać z bogatszej wersji, która fantastycznie komponuje się z dobrze znanymi krokietami, pierożkami czy pasztecikami.

Zdjęcia pochodzą z mojej studenckiej kuchni więc proszę o wyrozumiałość :D


Skład:

Na wywar buraczany:

ok. 1 kg buraków ćwikłowych 
2-3 listki laurowe
kilka ziaren pieprzu
3-4 kulki ziela angielskiego
pół łyżki soli
2-3 jabłka
2-3 ząbki czosnku
majeranek
wody tyle, aby była ok. 2 cm ponad burakami

Na wywar mięsny:

2 litry wody
1 duża drobiowa porcja rosołowa lub 2-3 małe
włoszczyzna ( 3-4 marchewki, 2-3 pietruszki, por, seler ?
1 cebulka
kilka ziaren pieprzu
2-3 kulki ziela angielskiego
2-3 liście laurowe
2-3 ząbki czosnku
sól, pieprz i ewentualnie 1-2 kostki rosołowe do smaku

* Dodatkowo do zakwaszenia barszczu 1 cytryna i ok. 1-2 łyżeczki cukru.

Przygotowanie:

Wywar buraczany najlepiej przygotować dzień wcześniej tak aby przez noc przeszedł smakiem i aby jak najwięcej mocy wydobyło się z buraków.
Buraki obieramy i kroimy na kawałki. Wkładamy do garnka i zalewamy wodą na ok. 2 cm ponad powierzchnię buraków. Dodajemy liście laurowe, pieprz, ziele angielskie, rozgniecione ząbki czosnku oraz sól. Gotujemy aż buraki będę miękkie. Pod koniec gotowania dodajemy obrane i pozbawione gniazd nasiennych jabłka oraz majeranek. Zestawiamy z gazu i pozostawiamy całość na noc.
Wywar mięsno-warzywny przygotowujemy tradycyjnie. Mięso wkładamy na dość ciepłą wodę, usuwamy szumowiny, aż płyn będzie klarowny, dodajemy liście laurowe, pieprz, ziele angielskie, rozgniecione ząbki czosnku, opieczoną cebulkę oraz obraną i oczyszczoną włoszczyznę. Doprawiamy solą i pieprzem. Gdy warzywa będą już miękkie usuwamy je z wywaru łącznie z mięsem i pozostałymi dodatkami ( można przecedzić ). Do wywaru mięsnego dodajemy przecedzony wywar buraczany. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i cukrem oraz zakwaszamy sokiem z jednej cytryny. Dosypujemy jeszcze odrobinę majeranku i gotowe :) 

Dobra rada:

Aby cały majeranek nie zbierał się na powierzchni warto przed wsypaniem rozetrzeć go w dłoniach. 

Kaczka

piątek, 9 listopada 2012

Kotlety rybne

Lubię ryby bardzo, a niestety chłop mój nie :( Dlatego też kombinuję jak mu je podać, żeby chciał zjeść. Po pierwsze nie będę gotować dwóch różnych obiadów dla nas dwojga, a po drugie ryby jeść trzeba bo zdrowe i takie tam bla bla. Mój mężczyzna nie umie odmówić zjedzenia czegoś nad czym się napracowałam dlatego tym razem wykombinowałam kotlety rybne. Pracy mnie to kosztowało sporo, ponieważ wymyśliłam sobie, że zamiast zemleć rybę w maszynce, posiekam ją. Powiem wam szczerze, że jeśli nie macie dobrze ostrego noża (mnie się wydawało, że mam) to nie jest to najszczęśliwszy pomysł.


Skład:
2 filety rybne
1 cebula
2 jajka
1 łyżeczka musztardy
bułka tarta
koperek
sól
pieprz cytrynowy
olej do smażenia




Wykonanie:
Rybę  musimy zemleć lub drobniutko posiekać (nie polecam), a cebulę posiekać i zarumienić na oleju. Następnie dodajemy jajka, musztardę, 2 łyżki bułki tartej, garść posiekanego kopru, ostudzoną cebulkę, sól i pieprz do smaku. Formujemy kotlety jak mielone, obtaczamy w bułce tartej i smażymy na wolnym ogniu.

Doskonałym dodatkiem do kotletów jest surówka z kiszonej kapusty!
Zając

czwartek, 8 listopada 2012

Grzaniec czyli grzane piwo z miodem i imbirem %

Dziś moja kolej - Kaczka melduje się na stanowisku. Parę dni to Zając raczył Was swoją kuchnią bo ja najpierw miałam jesiennego doła, a potem gwiazdorzyłam - w sensie, że robiłam za modelkę w sesji zdjęciowej :D Jak to miło czasami zobaczyć swoją gębę w całkiem znośnym wydaniu, ale nie o tym będzie mowa, w końcu to z jedzeniem niewiele ma wspólnego. Dół za to całkiem sporo. Doła jak prawie wszyscy dobrze wiemy trzeba zalać. Ale czym tu zalać w chłodny, jesienny i w dodatku samotny wieczór, żeby nie pomyśleli, że człowiek popada w alkoholizm. Wrodzona oszczędność wskazywała na piwo, jednak język smakosza chciał czegoś więcej. Do Dziennika Bridget Jones ( mojego podstawowego antydepresanta ) i michy popcornu uważyłam sobie grzane piwo ! Pyyycha, tylko trzeba uważać i nie być zachłannym bo łatwo sparzyć sobie języczek. Pomna takiego obrotu spraw, tym razem zachowałam wszelką ostrożność. Cóż więcej powiedzieć ? Spało mi się świetnie i dół został zalany :D Mogę śmiało polecać :)


Skład:

1 piwo ( nie będę wymieniać marek, najlepiej jasne i dość mocne )
czubek łyżeczki cynamonu ( przykład na zdjęciu )
czubek łyżeczki imbiru
pół łyżeczki cukru waniliowego
3-4 goździki
1 duża, hojna  łyżka miodu
1 łyżeczka cukru
ewentualnie odrobina soku malinowego - ja jednak pominęłam tę pozycję

Przygotowanie:

Piwo delikatnie wlewamy do garnka, tak, aby nie utworzyła się piana. Podłączamy gaz, płytę czy rozpalamy ognisko, kto czym dysponuje :D Dodajemy cynamon, imbir, goździki, cukier waniliowy, cukier oraz miód. Całość podgrzewamy. Napój ma być dobrze ciepły jednak w żadnym wypadku nie może się zagotować - straci wtedy wszystkie swoje właściwości. Gotowego grzańca przelewamy do kufla, bądź wysokiej szklanki ( ja w swoim studenckim mieszaniu wygrzebałam tylko to drugie ) dla wygody możemy dodać słomkę.
Odpalamy ulubiony film, drinkujemy i cieszymy się, tym, że na dworze hula wiatr i leje deszcz, a my delektujemy się rozgrzewającą, procentową i aromatyczną mieszaniną :)

Teraz się już z Wami żegnam ponieważ wybywam razem z Zającem na przedpremierowy pokaz filmu Atlas Chmur.

Miłego wieczoru !
Kaczka

środa, 7 listopada 2012

Zupa krem z marchwi

Jeszcze jakiś czas temu przez myśl by mi nie przeszło żeby gotować zupę, której głównym składnikiem jest marchew. Jednak, gdy dostałam od mojego Chłopa książkę kucharską napisaną przez Bożennę Mann "Pasja pokoleń. 100 lat kuchni rodziny Mannów" był to pierwszy przepis, który postanowiłam wypróbować.  Pierwszy i od razu mój ulubiony :) Przepis podaję oryginalny, taki jak w książce.

Skład:
1,5 l wody
pęczek włoszczyzny
0,5 kg marchwi
1 cebula
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka przyprawy warzywnej
pieprz (do smaku)
olej (do smażenia)
1 łyżka masła
0,25 kieliszka białego wytrawnego wina
100 ml śmietany kremówki
100 ml ubitej śmietany




Przygotowanie (tak jak podaje autorka):
Marchew obrać, drobno pokroić i podsmażyć na oleju, pod koniec smażenia dodać posiekaną cebulę, a później miód, zalać wodą, dodać jarzyny o gotować, aż marchew będzie miękka. Po ugotowaniu jarzyny odrzucić, a marchew zmiksować. Doprawić przyprawą warzywną, pieprzem i winem do smaku. Dodać schłodzone masło i śmietanę, zagotować. Zupę podawać udekorowanym kleksem śmietany

P.S. Ja tą zupę jem z groszkiem ptysiowym lub grzankami.

Zając

wtorek, 6 listopada 2012

Niehiszpański omlet z chorizo

Lepszej nazwy na to danie nie znalazłam. Mógłby być hiszpański omlet, ale do takowego potrzeba ziemniaków, najlepiej ugotowanych. A czy głodny człowiek z rana ma czas na obieranie i gotowanie ziemniaków? No właśnie. Dlatego na szybko powstał omlet niehiszpański, ale też pyszny. Zdecydowanie lepiej smakuje niż wygląda :)


Skład:
kawałek chorizo
pół czerwonej papryki
2 pomidory
5 jaj od szczęśliwych kur
łyżka śmietany
sół, pieprz
oliwa do smażenia


Wykonanie:
Kiełbasę kroimy w plasterki i podsmażamy na oliwie, dodajemy pokrojoną paprykę, oraz sparzone i obrane pomidory. Całość dusimy żeby pomidory trochę odparowały i dodajemy roztrzepane jajka z śmietaną, solą i pieprzem. Smażymy aż się zetnie starają się nie przypalić.


Zając

poniedziałek, 5 listopada 2012

Surówka z kiszonej kapusty

Dzisiaj taki domowy klasyk, swego czasu odrobinę przeze mnie zapomniany. W naszej studenckiej kuchni czasami zanikały tradycyjne, domowe przepisy na rzecz różnych wynalazków. Jednak, gdy któraś z nas przypomniała sobie o swojskiej kiszonej stała się ona prawdziwym hitem. Gotowałyśmy kapuśniak, robiłyśmy surówki a jak trafiła się wyjątkowo dobra kapusta to nie zdążyła doczekać żadnej obróbki. Kapusta kiszona oprócz niewątpliwych walorów smakowych ma jeszcze jedną zaletę: jest bogatym źródłem witaminy C. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy mamy mniejszy dostęp do świeżych owoców, a wyjątkowo musimy dbać o swoją odporność jedzmy kapustę!

Skład:
1/2 kg kiszonej kapusty
mała cebula
spora marchewka
małe jabłko (ewentualnie pół)
2 łyżeczki cukru
pieprz
2 łyżki oliwy (opcjonalnie)




Wykonanie:
Kapustę kroimy na drobniejsze kawałki, obrane jabłko i marchewkę ścieramy na tarce, cebulkę drobno kroimy. Całość doprawiamy cukrem i sporą ilością pieprzu, mieszamy. Na koniec dolewany oliwę, aczkolwiek ja nie zawsze to robię, a i tak jest pysznie!


Zając

piątek, 2 listopada 2012

Parówki w folijce czy bez? Post 50!

W dniu założenia naszego bloga pojawiła się ankieta z pytaniem jak podgrzewacie parówki. W folii czy bez?
Była to spontaniczna próba sprawdzenie czy Zając jest dziwakiem bo z każdej paróweczki przed podgrzaniem folijkę ściąga, czy Kaczka która czyni to gdy parówa jest już ciepła. Ankieta niestety się zepsuła tak, że super informatyk Zając jej naprawić nie umiał, więc podsumowanie będzie "mniej więcej".
Zimne parówki, bez folijki, sfotografowane przez Zająca
Zdecydowanym, niekwestionowanym zwycięzcą został Zając! Większość naszych czytelników (ok. 70%) podgrzewa parówki bez folii. Nie bardzo wiem w sumie dlaczego tak robimy, ale Kaczka wie dlaczego tak robić nie powinniśmy i Wam niżej o tym napisze.

No to teraz ja czyli Kaczka :) Przede wszystkim czytając te kilka zdań wyżej nieźle się uśmiałam szczególnie ze słów "super informatyk Zając" :D
Przejdę jednak do parówek. Poświęciłam się i wykonałam eksperyment. Nie jest on bardzo widoczny ponieważ strzeliłam burżuja i kupiłam "lepściejsze" parówki. Lepszy efekt byłby ze zwykłasów, ale jak już pisałam nie lubię wyrzucać jedzenia, a w takiej formie z pewnością bym ich nie zjadła :P

Dlaczego parówki lepiej grzać w folii ?
Przede wszystkim parówek absolutnie nie trzeba gotować. Ja często zalewam gorącą wodą z czajnika, czekam kilka minut i gotowe. To typowy produkt tylko do podgrzania. Moczenie ich w wodzie bez folii, szczególnie wraz z podgrzewaniem powoduje, że parówki nachodzą wodą. Robią się grubsze, puchate i według mnie smakują zwyczajnie gorzej. Stąd wiele osób parówki preferuje jedynie na zimno, gdyż na ciepło ich smak zaczyna przypominać to z czego zostały zrobione, a nie to czym zostały doprawione :D
Wielu producentów umieszcza również na opakowaniu adnotację, że parówki należy podgrzewać w osłonkach. Zróbcie sobie test - jedną parówkę wrzućcie do wody w osłonce, drugą bez. Efekt widoczny gołym okiem !
Pamiętać jednak trzeba o tym, ze parówkę w osłonce wyjętą z wody należy natychmiast z niej oskubać, bądź na sekundę włożyć pod strumień zimnej wody i dopiero rozpocząć ściąganie. W innym przypadku osłonka przyklei się do parówki tak mocno, że jedynym słusznym sposobem okaże się rzucie flaka w celu wydobycia resztek smaku :D
Prawdą jednak jest, że o gustach się nie dyskutuje i ciężko zmienić przyzwyczajenia. Dlatego w myśl idei "róbta co chceta" - " parówki grzejta jak lubita" będzie chyba stosowaną konkluzją dla naszej mini - ankiety :)

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich parówkożerców :)
Kaczka i Zając
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...