W weekend odwiedziła mnie Kaczka z towarzystwem (a przynajmniej częścią), więc trzeba było ich czymś ugościć. Od pewnego czasu "chodził" za mną sernik na zimno, więc nie mogłam się oprzeć i w piątek wieczorem dzielnie mieszałam galaretki, żeby na sobotę ciasto było gotowe. Jak bym mogła to chyba sama bym wciągnęła całą tortownicę, chociaż pewnie trochę by to potrwało. Na szczęście inni przyszli mi z pomocą i zjadłam tylko kilka kawałków :D Sernik miał być tęczowy, ale wyszło jak zawsze...
Skład (na tortownicę 28 cm):
2 galaretki w jednym kolorze, u mnie: czerwone
4 galaretki w różnych kolorach, u mnie: pomarańczowa, żółta, zielona, niebieska
4 serki homogenizowane waniliowe (po 180 g)
brzoskwinie w puszcze
biszkopty (opcjonalnie)
Wykonanie:
Tortownicę wykładamy biszkoptami. Galaretki kolejno rozpuszczamy w szklance wrzątku, studzimy, mieszamy z serkiem i wykładamy na biszkopty lub po prostu na tortownicę. Po wylaniu każdej warstwy, tortownicę wstawiamy do lodówki na kilka minut. Gdy masa stężeje wykładamy kolejną kolorową warstwę. Na wierzchu układamy pokrojone brzoskwinie i wylewamy dwie galaretki. Całość wstawiamy do lodówki do stężenia.
Zając
hehe.no tęczowy serniczek to może nie jest...ale na pewno jest smaczny..a to przecież najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNa żywo kolory były trochę lepiej widoczne, ale do tęczy - nawet pastelowej to i tak mu daleko było :) Ale wciągnęliśmy dużą tortownicę nosem i dziś byśmy z chęcią drugą zjedli :)
UsuńBardzo ładne:) A jakie serki?Danio?:)
OdpowiedzUsuń