Czasami człowiek napada myśl "zjadłabym coś dobrego". Najtrudniejsze jest ustalić, co to jest to "coś". Instynktownie zaczynam myśleć o smakołyku, którym dogadzam sobie najchętniej. Chipsy? Nie, tym razem to nie to. Może coś słodkiego? Czekolada czy coś... Hmmm może i tak, ale przecież nie mam nic słodkiego w domu, a do nocnego po czekoladę biec nie będę bo mnie wyśmieją. No dobra, tak na prawdę to zbyt leniwa po prostu jestem. Patrzę, węszę, szukam. Do lodówki zajrzałam 8 razy, szafki przejrzałam 3 razy, a na wierzchu, na stole, pod samym nosem stoi rozwiązanie. Jabłka!
Skład:
tyle jabłek ile łakomczuchów
tyle samo łyżeczek cukru
połowę mniej łyżeczek cynamonu
Wykonanie:
Dziecinnie proste. Na górze jabłka, tam gdzie ogonek wycinamy wgłębienie. Wsypujemy tam łyżeczkę cukru i pół łyżeczki cynamonu i wstawiamy jabłka do rozgrzanego piekarnika na 15-20 min. Pieczemy aż dołek z cukrem zostanie wypełniony sokiem. Czas pieczenia zależy od wielkości jabłek.
P.S. Ja swoje jabłka posadziłam w foremce od muffinów, bo nie chciały prosto stać i sok wylałby się z dołeczków, a tego nie lubię :)
Zając
Skąd ja znam to węszenie ciotka :D
OdpowiedzUsuńmusze w końcu wypróbować pieczonych jabłek.wygladają bardzo smacznie :))
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie! Świetny, zdrowy słodycz na zimowe wieczory :)
Usuńto mój ulubiony deser! :)
OdpowiedzUsuń