To jest zdecydowanie moja ulubiona zupa. Poza tym była to pierwsza (albo druga po rosole) zupa ugotowana w studenckim mieszkaniu numer 1. Wspomnienia z mieszkania w komunie mam podzielone na dwa etapy: pierwszy rok i malutkie mieszkanie na warszawskich Bielanach oraz cała reszta, czyli znacznie większa (powierzchniowo) komuna na Ursynowie. Mimo iż pierwsze mieszkanie było delikatnie mówiąc, dość słabe i ciasne, to i tak mamy stamtąd sporo fajnych wspomnień. Sąsiedzi, imprezy, kupowanie w osiedlowym sklepie wina "na miejscu" (Pani sprzedawczyni nam otworzyła, bo korkociągów na sprzedaż nie miała, a my swojego jeszcze się nie dorobiłyśmy). No dobra, to wracamy do zupy, której mogę zjeść 3 porcje jak się rozpędzę.
Skład:
warzywa na bulion: pietruszka, kawałek selera, kawałek pora, ze 2 marchewki (pokrojone w kostkę), opieczona cebulka [ewentualnie bulion z kostki i marchewki]
kilka ziarenek pieprzu, sól
2 ziemniaki
szklanka suszonych grzybów
2 łyżki śmietany
łyżka masła
kilka ziarenek pieprzu, sól
Wykonanie:
Grzyby zalewamy wodą, tak aby wszystkie były zanurzone i odstawiamy na ok. godzinę. Z warzyw gotujemy bulion. Wyławiamy wszytko poza marchewką, grzyby kroimy w paski i dodajemy do wywaru wraz z wodą, w której się moczyły. Gotujemy chwilę, po czym dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki. Gdy ziemniaki są miękkie dodajemy masło. Odlewamy trochę gorącej zupy, aby rozmieszać w niej śmietanę i całość wlewamy do garnka.
PS. Zdjęcie robione w pośpiechu przez głodomora :)
Zajac
zarąbista zupka!!!!! Nie mogę przestać jej jeść. Włoszczyznę zostawiłam i na koniec dodałam natkę pietruszki. No po prostu pycha... Przypomina mi zupę z dzieciństwa u dziadków na wsi...Chyba robię się sentymentalna ;)
OdpowiedzUsuńTo widzę, że mamy ten sam problem, żeby powstrzymać się od kolejnej dolewki. A w sumie po co się powstrzymywać? :)
Usuń