Przy okazji tej sałatki, którą mój Ukochany dostał na drugie śniadanie do pracy chciałam poruszyć temat mody na tzw. lunch boxy czy bento. Promowanie przygotowywania sobie zdrowych i ładnie wyglądających posiłków do pracy czy szkoły jest jak najbardziej pozytywne, ale szaleństwo ogarniające przy tej okazji jest dla mnie zadziwiające. Przecież nie wymyślono tego wczoraj czy miesiąc temu. Pojemniki na żywność są ogólnodostępne od lat. Już w podstawówce mamusia mi kanapeczki pakowała do specjalnego pudełka, żeby się nie gniotły i gwarantuję Wam, że to był pojemnik za kilka, może kilkanaście złotych. Przeglądałam ostatnio w różnych sklepach internetowych te nowoczesne pojemniki i owszem, owszem. Są ładne, szczelne, posiadają wygodne przegródki, a do tego wszystkiego...CENY z KOSMOSU. Zaczyna nas zalewać moda na te japońskie pojemniczki i akcesoria do dekorowania posiłków. Mnożą się blogi, na których są prezentowane posiłki na wynos. Oczywiste, że takie jedzonko jest lepsze niż codzienne wcinanie kanapek, ale nie dajmy się zwariować. Oczywiście jak ktoś ma ochotę wydać majątek na pojemniki dla całej rodziny i gadżety do ozdabiania to proszę bardzo, bo przecież
kto bogatemu zabroni? Pozostaje jeszcze kwestia nazewnictwa. Czy drugie śniadanie lub obiad brzmi aż tak strasznie, że musimy jeść lunche, brunche i inne sruncze? Czy pojemnik z przegrodami nie może takowym pozostać? Musi być bento, które w oryginale odnosiło się do sushi lub lunch boxem? Co o tym wszystkim sądzicie?
To teraz sałatka :)
Potrzebujemy:
kilka liści sałaty
pomidor ( u mnie malinowy)
kilka oliwek
200 g piersi z kurczaka
łyżeczka curry
łyżeczka papryki słodkiej
pół łyżeczki papryki ostrej
3 łyżki oliwy z oliwek
łyżeczka octu balsamicznego
Łyżkę oliwy mieszamy z przyprawami a gotową pastą smarujemy kurczaka. Odstawiamy go na kilka godzin do lodówki i pieczemy 20 min w 200 stopniach.Sałatę kroimy i rwiemy na kawałki. Pomidory kroimy w kostkę, oliwki w plasterki a kurczaka w paseczki. Wszystkie składniki mieszamy i polewamy oliwą i octem. Pojemniczek zamykamy i pracujemy do pracy.
Zając
Masz sporo racji, nadchodzi u nas powoli szał na te wszystkie kolorowe i kosmicznie drogie pudełeczka, a przecież większość z nas dostawała w zwykłym pojemniczku kanapki do szkoły i to wystarczało do szczęścia.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że akurat nazwa lunch box mi się podoba. Ale na pewno nikt mnie nie naciągnie za pudełeczko warte tyle co spodnie w sieciówce.
Sałatka apetyczna, lubię takie :)
Ja zawsze dostawałam kanapki w papierze śniadaniowym, najczęściej z twarogiem zmieszanym z rzodkiewką, więc dla mnie to w ogóle kosmos ;)
OdpowiedzUsuń